Przed starym drzewem stala dziewczyna z plecakiem. Patrzyla w strone brzegu rzeki, gdzie przechodzili rybacy z dlugimi wedkami. Strzepnela kurz z kurtki i ruszyla w strone mglistego wzgorza. Szlak prowadzil przez krzaki, kamienie i mokre liscie, wiec trzeba bylo stawiac kroki ostroznie. Na skraju lasu uslyszala chrzest wody i zrozumiala, ze zbliza sie do zrodla. Strumien byl czysty i chlodny, a nad nim unosila sie para. Przechylila sie i zamoczyla dlonie, czujac przyjemny chlod. W oddali zaszczekal pies, a zaraz potem rozlegl sie glos: "Zatrzymaj sie, kto tam?". Dziewczyna odwrocila sie, ale zamiast strachu poczula ciekawosc. Przed nia stal starszy mezczyzna z kijem i szerokim kapeluszem. "Szukasz przejscia przez wies?" - zapytal. Kiwnela glowa. "To idz za mna, droga jest trudna, ale warto."